****************
Profile geologiczne wysadu solnego "Wapno"
|
Piotr Kolonko - geolog górniczy Kopalni Soli "Kłodawa" do 1977 r. mieszkaniec Wapna
Wspomnienie o Wapnie. W Wapnie zamieszkiwałem wraz z rodzicami, bratem Radosławem i siostrą Lidią (urodzoną w 1975 r.) od lat 60-tych aż do katastrofy Kopalni. Oboje rodzice pracowali w Wapnie. Ojciec Marian Kolonko był Głównym Geologiem Górniczym w Kopalni Soli. Mama Maria Kolonko przez długie lata była Główną Księgową w Urzędzie Gminy. Mieszkaliśmy wtedy na ulicy Świerczewskiego w budynku gdzie mieścił się Ośrodek Zdrowia i Kino „Górnik". Najbliższymi sąsiadami byli Państwo Teresa i Eugeniusz Geisler, Cecylia i Zbigniew Zarówni a potem Państwo Małachowscy. Nasze mieszkanie znajdowało się nad kinem a okna wychodziły wprost na Kopalnię. Wielokrotnie jako dziecko, spoglądałem na to co dzieje się na terenie zakładu górniczego. Dorastałem w cieniu tego najważniejszego w okolicy zakładu. Później okazało się mieć to wpływ na moje życiowe decyzje. Moi dziadkowie, Zofia i Władysław Nowak oraz Józefa Kolonko zamieszkiwali w Ruścu nieopodal Wapna. Posiadali gospodarstwa rolne. Często tam przebywałem i spędzałem wakacje letnie i zimowe. Dziadkowie Nowak przyjaźnili się z Panem Edmundem Lisieckim dziadkiem Pana Marcina autora tej książki. W 1970 roku rozpocząłem naukę w Szkole Podstawowej w Wapnie. Pierwszym wychowawcą była Pani Daniela Dytczak. W międzyczasie zachęcony przez Księdza Starczewskiego zostałem ministrantem. Wielokrotnie służyłem do Mszy Świętych także u boku Proboszcza Jerzego Basaka. W pierwszej połowie lat 70-tych Ojciec dwukrotnie zabrał mnie na dół Kopalni. Wtedy miałem pierwsze spotkanie z piękną i czystą solą wapieńską, cenioną nie tylko w Polsce ale także za granicą oraz chodnikami i komorami. Najbardziej utkwiły mi na dole Kaplica ze Żłóbkiem autorstwa Pani Klary Prill z Kcyni. Wtedy także dobrze zapamiętałem pochylnie i dokuczliwość pyłu solnego. Niezapomniane pozostaną uroczyste Barbórki, które rozpoczynały się zbiórką przed biurowcem a potem następował uroczysty przemarsz przy akompaniamencie orkiestry górniczej do Domu Górnika. Przy tej okazji występowali znani polscy artyści. Utkwiło mi w pamięci spotkanie z Tadeuszem Rosem i Jackiem Fedorowiczem. Co roku tuż przed Świętami Bożego Narodzenia przywożono duże ilości drewnianych beczek. W nich znajdowały się solone śledzie dla pracowników. Natomiast przed budynkiem Straży Pożarnej umieszczano basen z karpiami. W okresie Świąteczno-Noworocznym organizowano zabawy dla dzieci, na których wręczano bogate paczki. Kopalnia posiadała Ośrodek Wypoczynkowy „Skrzat" w Łukęcinie nad Bałtykiem. Przebywałem tam 2 razy na koloniach letnich. 1977 r. Pod koniec lipca 1977 roku wraz z bratem Radosławem wyjechałem na kolonie letnie do Rudek. Przed wyjazdem wiedzieliśmy, że w Kopalni nie dzieje się najlepiej. Wydajność wycieku wzrastała. Wydawało się nam, że skoro Kopalnia istniała tyle lat to będzie możliwe zatamowanie wypływu. Wcześniej udało się opanować dopływ do szybu. Kiedy przyjechała do Rudek Pani Sierszulska i oznajmiła, że Kopalnia została zatopiona to nie mogłem w to uwierzyć. Pytałem czy to na pewno koniec? Wtedy uświadomiłem sobie, że moje życie ulegnie znacznym zmianom. Po powrocie do Wapna okazało się, że zostaliśmy ewakuowani do Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego w Srebrnej Górze. Wapno było nieco inne niż wcześniej. Na ścianach budynków pojawiły się szklane płytki osadzane na gipsie dla obserwacji pojawiających się pęknięć. Pewnego dnia wracając ze szkoły byłem obserwatorem niewielkiego zapadliska, które powstało na ulicy Świerczewskiego przed Urzędem Gminy. W październiku 1977 r. jadąc rowerem do szkoły zauważyłem tłum ludzi przed jednym z budynków na ul. Obrońców Stalingradu. Podszedłem bliżej i okazało się, że zaczyna osiadać teren przed tym budynkiem. Widziałem jak mieszkańcy i pomagający im adepci Szkoły Milicyjnej w Pile w pośpiechu pomagali w ewakuacji. Ponieważ przepustowość klatki schodowej była ograniczona to mieszkańcy dolnego piętra wynosili swój dobytek przez okna. Potem udałem się do szkoły na lekcje. Wracając do domu nie mogłem uwierzyć co się stało przez kilka godzin. Przed budynkiem zaobserwowałem ogromnych rozmiarów lej zapadliskowy. Znajdowała się w jego środku znaczna część budynku oraz kilka drzew. Po tych wydarzeniach zamknięto Szkołę Podstawową w Wapnie. Ulokowano w niej służby uczestniczące w akcji ratowniczej. Razem z bratem zaczęliśmy uczęszczać do Szkoły Podstawowej w Damasławku. W tym momencie utraciłem kontakt z miejscowością, w której spędziłem piękne lata swojego dzieciństwa i młodości. W grudniu 1977 roku opuściłem z rodziną Srebrną Górę i zamieszkaliśmy w Damasławku.
Lata spędzone w Wapnie przyczyniły się do wyboru moich studiów. Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego w Wągrowcu podjąłem naukę na kierunku górnictwo i geologia Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Po jej ukończeniu rozpocząłem pracę w Kopalni Soli „Kłodawa" jako geolog górniczy. Tutaj spotkałem wielu pracowników i ich rodziny, którzy wcześniej pracowali w Kopalni Soli w Wapnie. Wielokrotnie wspominaliśmy o tamtych minionych latach z Paniami Krystyną Wierzbicką, Dominiką Imbór i Anną Michalak oraz Panami Antonim Wierzbickim, Jerzym Nowickim, Bogdanem Imbór, Zygmuntem Hołyńskim, Jerzym Kruszką oraz Panem Zbigniewem Michalakiem, który jako pracownik Kopalni Soli „Kłodawa" uczestniczył w akcji ratowniczej w Wapnie. |
|