Logo Kopalni
 


Kopalniane wspomnienia

Powrót do strony głównej 

****************

 

Zarys historii Kopalni

 

Profile geologiczne wysadu solnego "Wapno"
 

Mapy wyrobisk górniczych

 

Katastrofa górnicza

Wapno po katastrofie

MIECZYSŁAW SYNORACKI

rozmawiała - Karolina Grajek kl. III a gimn. 

- Kiedy zaczął Pan pracować w kopalni w Wapnie?

- W kopalni zacząłem pracować 14 listopada 1955 r. Natomiast na dół zjechałem dopiero 1 czerwca. Początkowo pracowałem fizycznie, po 2 latach objąłem posadę w ganku prowadząc wózki. Będąc już młodym górnikiem po odbyciu kursu zostałem strzałowym. Pełniłem tę funkcję przez 17 lat. Ogólnie w Wapnie pracowałem 21 lat i 3 miesiące.

- Czy oprócz kursów musiał Pan spełnić jeszcze jakieś wymogi, aby być strzałowym?

- Tak, musiałem zgłosić się do milicji, do Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu, w celu sprawdzeniu mojej karalności.

- Jak odbywało się strzelanie?

- Najpierw strzelany był chodnik o średnicy 2 m. na 2 m., z którego otrzymywano 22 wózki soli po 1 tonie każdy. Później strzelana była tzw. przybierka. Następnie komora średnia a z niej komora wysoka do 12 m. wysokości na VI i VII poziomie. Natomiast, gdy wysad solny zwężał się ku dołowi, od VII poziomu był chodnik południowy a na północy szły komory do 220 m. długości, 15 m. szerokości i 20 m. wysokości. Na rozstrzałkę kilkakrotnie brano 50 kg. zapalników i 18 kg. materiału wybuchowego. Nie oszczędzano na niczym.

- Ile Pan zarabiał?

- Gdy pracowałem pod ziemią miałem 8 zł. na godzinę plus 10% premii. Później, gdy dyrektorem był Pałasz, moja premia wynosiła 20%. Po 10 latach wprowadzono co kwartał tzw. Kartę Górnika. Później wypłacano ją co miesiąc. Jeżeli chodzi o nadgodziny to za pierwsze 2 godziny płacono 50% a za następne 100%. Sumując wszystko to zarabiałem 4500 zł. miesięcznie. Była to wystarczająca suma jak na tamte czasy. (*red. – wartość pieniądza była wtedy inna)

- Ile osób pracowało w Kopalni i jakie stanowiska obejmowały kobiety?

- Cała załoga kopalniana liczyła 610 pracowników. W podziemiach pracowało 135 pracowników z nadzorem: sztygarzy, nadsztygarzy i kierownik robót górniczych. Można powiedzieć, że tzw. umysłowych pracowników było prawie tyle samo, co fizycznych. Kobiety pracowały w warsztatach elektrycznych, ślusarskich i na młynie.

- Jak mieszkańcy Wapna odebrali powstanie naszej Kopalni?

- Najpierw była tu gipsownia. Ludzie cieszyli się z wybudowana Kopalni, gdyż panowała bieda. Pamiętam, że wtedy starsi górnicy idąc do pracy mówili, że idą do solarni z pewnością dlatego, że było tam bardzo gorąco.

- Pamięta Pan może dyrektorów kopalni?

- Jak się nie mylę to było 5 lub 6 dyrektorów Kopalni. Pamiętam Jankowskiego, Hwałka i Pałasza, po którym był Wasilewski.

- Jak wyglądała nasza Kopalnia pod ziemią?

- Nasza Kopalnia, właściwie wysad solny miał kształt grzyba. Do poziomu VII były prawe i lewe komory, na środku był chodnik produkcyjny a u góry tzw. wentylacyjny. Natomiast od poziomu VIII chodnik produkcyjny był po prawej stronie a na północy były komory.

- Czy Kopalnia organizowała jakieś wycieczki dla pracowników i ich dzieci?

- Tak, dzieci wyjeżdżały każdego roku na kolonie do Łukęcina. Ja natomiast byłem również na paru wycieczkach m.in. do Świnoujścia, Szczecina, Kętrzyna. Wszystkie koszty tych wycieczek pokrywała Kopalnia. Poza tym dostawaliśmy także paczki w każde święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc.

- A jak wyglądała "Barbórka"?

- "Barbórka" była obchodzona hucznie. Odbywała się w Domu Górnika. Uczestniczyła w niej m.in. delegacja z powiatu, były występy zaproszonych zespołów artystycznych a później miała miejsce zabawa. Każdy pracownik dostawał z tej okazji porcję kiełbasy, kaszanki, ćwiartkę wódki i „barbórkowe”, które było początkowo odliczane od pensji.

- Gdzie odbywała się ceremonia odznaczeń i kto na nie zasługiwał?

- Odznaczenia wręczano w szkole. Otrzymywał je pracownik, który uczciwie i z oddaniem pełnił funkcję górnika przez 5 lat. O przyznaniu odznaczenia decydował kierownik dołu, który prośbę o odznaczenie danego pracownika składał do kadr. Ja otrzymałem Srebrny oraz Złoty Krzyż Zasługi a także Order Sztandaru Pracy.

- Kiedy woda wdarła się do Kopalni i jak próbowano ją zatrzymać?

- Woda zaczęła wdzierać się do kopalni z 3 na 4 sierpnia 1977 r. Przygotowywano nawet cement, aby ją zabetonować, ale niestety wyprzedziła nas. Wiercono otwory o średnicy 50 mm i pod ciśnieniem 50 atmosfer wciskano specjalne substancje ujarzmiając tym wodę, ale niestety pojawiała się w innych miejscach. Próbowano pompować tę wodę, jednak nie potrafiono jej zatamować. Dzięki Zjednoczeniu Krakowskiemu wypożyczono ze Śląska maszynę, aby zatrzymać wodę, ale nie udało się.

- Czy zdołano uratować jakiekolwiek maszyny?

- Nie wywieziono żadnych urządzeń. Sadzę, że byłby czas na uratowanie maszyn, gdyż woda nie wdarła się do Kopalni momentalnie.

- Gdzie Pan był w czasie ewakuacji?

- Byłem już wtedy w Kłodawie na popołudniowej zmianie. Wówczas sztygar kazał „wapniakom” jechać do Wapna, gdyż się zapada. Po przyjeździe widzieliśmy zawalające się bloki. Prawdopodobnie pod ziemią znajdowały się pustki w czapie gipsowej, z których woda dostała się do Kopalni, utworzyła się próżnia i zaczęło się zawalać. W ewakuacji pomagali tylko ci, którzy byli potrzebni, nie było miejsca dla gapiów.

- Gdzie wywożono ewakuowane rodziny?

- Z Wapna ewakuowano około 300 rodzin. Wywożono je m.in. do Wągrowca, Gołańczy, Rogoźna, Piły. Mieszkania w Pile rezerwowane były w pierwszej kolejności dla „wapniaków”.

- Jak Pan sądzi czy katastrofa była spowodowana błędami w eksploatacji?

- Podczas strzelania używano za dużo zapalników i materiałów wybuchowych, Kopalnia była eksploatowana zbyt intensywnie, gdyż na zmianie wydobywano około 1000 ton soli. Mówiono, że długie otwory wiertnicze (220 m) były nieszkodliwe, co było nieprawdą, ponieważ one z pewnością wywoływały pęknięcia. Sól powinna być wydobywana od dołu, aby prąd świeżego powietrza szedł na dół, a tak naprawdę powietrze rozchodziło się we wszystkie strony. Pomimo tamowania wejść do komór powietrze nie szło w odpowiednim kierunku. Po prostu chciano zbyt szybko i za dużo eksploatować.

- Czy po katastrofie na terenie Kopalni działały jakieś firmy?

- Przez pewien czas naprawiano wagony do przewozu cementu i chemikaliów.

- Co Pan robił po katastrofie?

- Jeszcze we wrześniu wyjechałem do Kłodawy. Pracowałem tam 5 lat. Byłem do tego w pewnym sensie zmuszony, gdyż nie chciałem utracić emerytury górniczej. Do Kłodawy wyjechało 25 pracowników z Wapna.

- Jak wyglądała kopalnia w Kłodawie?

- Produkcyjnymi szybami w Kłodawie były wówczas „Michał” i „Barbara”, a około 3 km w linii prostej był szyb wentylacyjny. Początkowo miała być wydobywana sól potasowa. Jednak okazało się, że jest to sól jadalna. Była jednak gorszej jakości od wapieńskiej, bo nasza sól miała ponad 90% czystości.

- Jak byliście odbierani w Kłodawie?

- W Kłodawie początkowo byliśmy na uboczu, trwało to około 2-3 tygodnie. Później jednak znaleźliśmy wspólny język z tamtejszymi górnikami. Muszę powiedzieć, że szanowano nas tam.

- Jakie różnice były między kopalnią kłodawską a wapieńską?

- W Wapnie strzelanie odbywało się indywidualnie, każdy pracownik robił to osobno. Natomiast w Kłodawie była kopalnia gazowa. Odbywało się tam strzelanie centralne z powierzchni. Także "Barbórka" kłodawska bardzo się różniła się od wapieńskiej. Nie była taka huczna i rodzinna. Uczestniczyli w niej tylko odznaczani górnicy, gdyż pracowało tam 1500 osób.

- Dziękuję Panu za tak cenne informacje. Do widzenia

- Proszę bardzo! Do widzenia.

(spisała i zredagowała Karolina Grajek)
KOMENTARZ:
Mieczysław Synoracki w jednym z artykułów prasowych z 1976 r.
określony został mianem najlepszego strzałowego Kopalni w Wapnie

 Współczesne Wapno

 

Pamiątki po Kopalni
 

Tradycje górnicze

 

Fotogaleria

 

 

"SOLNY MOST"