Powrót do strony głównej

Katastrofa górnicza 

Komitet obchodów 30-lecia katastrofy

Program uroczystości rocznicowych 5 sierpnia 2007 r.

Logo
czako gornika

Wszystkim,

którzy doświadczyli wydarzeń z 1977 r.:

Tym,

którzy opuścili Wapno

na zawsze

oraz Tym,

którzy tu pozostali.

M. Lisiecki

 

2007 rok

30-lecie katastrofy Kopalni Soli w Wapnie

 

Głos Wielkopolski

Nr 242 z 24.10.1978

 

W ROK PO KATASTROFIE

 C O   D A L E J   Z   W A P N E M ?

 5 sierpnia ubr. w Kopalni Soli w Wapnie w województwie pilskim nastąpiło silne tąpnięcie ziemi i woda z wielką silą wdarła się do kopalni. W następstwie tej katastrofy i potem kolejnych tąpnięć, m.in. pod koniec października ubr., o czym szczegółowo pisaliśmy na naszych łamach 1 grudnia 1977w artykule „Krajobraz po tąpnięciach”, Kopalnia Soli w Wapnie praktycznie przestała istnieć. Z zagrożonej strefy miasta ewakuowano około 1400 osób. Wszyscy otrzymali mieszkania w tych miejscowościach, w których podjęli nową pracę.

Od zalania kopalni minęło kilkanaście miesięcy. O dzisiejszej sytuacji w Wapnie mówi artykuł opublikowany 21 bm. W „Życiu Warszawy”, którego fragmenty, dotyczące przyszłości kopalni  i miasteczka, przedrukowujemy poniżej.

W zimie można było powiedzieć, że sytuacja jest opanowana. Podstawowe decyzje, dotyczące ludzi dotkniętych katastrofą, zostały podjęte. Można teraz zacząć pracować nad normalizacją gospodarczą rejonu katastrofy. Niejasna jest sytuacja kopalni. Do czasu październikowego tąpnięcia, budynki kopalni, postawione  na słupie soli uważano powszechnie za bezpieczne. Miało się wtedy zainstalować w zachowanych budynkach zakłady naprawcze cystern dla „Siarkopolu”. Tąpnięcie, chociaż nie ruszyło budynków, podważyło pewność geologów, co do własnych przewidywań.

Słusznie zresztą, gdyż pod koniec stycznia ziemia zaczyna drżeć na nowo. Jeszcze bardziej zapada się i tak już opuszczone centrum, ale także tworzą się uskoki w południowej części miasta, w rejonie ulicy Sportowej. Centrum zamienia się w ruinę, a przecież rozważano już puszczenie tamtędy ruchu. Szczęśliwie postanowiono czekać na decyzję wyższego Urzędu Górniczego. I znowu gwałtowne poszukiwanie miejsc na ewakuację i oczekiwanie, czy ten nowy rejon zacznie się zapadać, czy nie. Poczekano z ewakuacją – ziemia się uspokoiła.

W dalszym ciągu w byłej kopalni pozostało na etatach 360 osób. Początkowo pracowali przy demontażu urządzeń. Zjednoczenie podtrzymuje swój plan ulokowania tu zakładu naprawczego cystern, jednak o terminach mówi się już ostrożniej. Wszyscy czekają na decyzję Urzędu Górniczego. Ale nie można czekać z założonymi rękoma. Dyrekcja nie istniejącej kopalni zaczęła pomału przygotowywać się do nowej specjalności. Nawiązano współpracę z Zakładem Naprawczym Taboru Kolejowego w Bydgoszczy, robotnicy z Wapna przystąpili do naprawy zderzaków i kłonic wagonowych. Oczywiście z powierzonego materiału, bez planów, dyrektyw, regularnego zaopatrzenia, na przypadkowych maszynach.

Z bramy zdjęto dawny szyld. Nowego wciąż nie ma. 360 osób przychodzi codziennie do zakładu, tak samo jak przez kilkanaście lat, robią to, co jest akurat do zrobienia, żeby nie brać za darmo pieniędzy i ... czekają. Ludzie czekają, gdyż sądzą, że ich przyszłość jest mimo wszystko w Wapnie.

Na wiosnę wybuchła plotka, że gmina zostanie zlikwidowana. I tak była niewielka,  a teraz po stracie kopalni będzie ją można rozparcelować miedzy sąsiednie. Plotkę uśmierza nowy budynek Urzędu Gminnego. W odremontowanej starej szkole na pograniczu Wapna i Srebrnej Góry powstaje ośrodek gminnej władzy. Przed budynkiem maszty na flagi, stoi nawet reflektor, który może urząd oświetlić. Wydawać by się mogło, że to niepotrzebny w tej sytuacji blichtr, ale ludziom tu, na miejscu, potrzebna jest każda oznaka stabilności. Przeprowadzka z pomieszczeń kątem przy kopalni nobilituje władzę administracyjną.

W połowie sierpnia, Rada Ministrów podejmuje uchwałę w sprawie „likwidacji skutków katastrofy w kopalni soli w Wapnie”. Jeden z punktów zobowiązał Komisję Planowania do przydzielenia województwu pilskiemu dodatkowych środków, umożliwiających wybudowanie 140 mieszkań, jako rekompensatę poniesionych strat spowodowanych katastrofą. W ciągu roku od październikowego tąpnięcia prawie wszyscy ewakuowani mają już nowe mieszkania.

Zgodnie z tą uchwałą rozpoczęto również wiercenia w odległym o siedem kilometrów Damasławku. Wiercenia te mają sprawdzić istniejące tam pokłady soli. Jest prawdopodobne, że cała kopalnia z Wapna zostanie przeniesiona do Damasławka. Takie rozwiązanie z jednej strony pokryłoby ubytek soli wynikły z utraty kopalni, z drugiej strony byłoby najlepszym wyjściem dla ludzi, którzy chcą na tym terenie pozostać.

Również w lecie zdecydowano którędy przebiegać będzie linia kolejowa. Kilometr dalej od poprzedniej. Powoli przystępuje się do jej budowy. Powstanie stacja kolejowa „Wapno”

Ten symbol istnienia miasta będzie zachowany.

W dyrekcji kopalni pokazywano nam plany zagospodarowania terenu byłego osiedla. Zrujnowane domy w dawnym centrum mają być rozebrane, bądź zburzone. Tam, gdzie stało kilkanaście bloków mieszkalnych, „Bar górniczy”, poczta, przedszkole, urząd gminny – zostaną posadzone drzewa. Głęboki lej przekształci się w sadzawkę. Właściwie nie ma wyboru: tan skrawek ziemi jest zbyt niebezpieczny, aby kiedykolwiek mogli tu ponownie zamieszkać ludzie.

Na razie, dopóki wokół Wapna trwają jeszcze wiercenia i pracują ekipy geologów, za wcześnie mówić o przyszłości osady. Wyniki ekspertyzy mogą w jednej chwili przekreślić wszystkie projekty. A zresztą, gdyby nawet opinie naukowców były optymistyczne, nic już nie cofnie tego, co się stało.Wiadomo, że większość ewakuowanych nigdy nie powróci do Wapna. Może dziś jeszcze czują się przesiedleńcami ale za rok – dwa zasymilują się w nowych środowiskach znajdą przyjaciół, znajomych.

W całej gminie pozostało niewiele ponad 3 tys. osób, w Wapnie – 1400.

Urząd Wojewódzki stoi jednak na stanowisku, że gmina powinna nadal istnieć. Zbyt wiele zrobiono tu w ciągu ostatnich lat, aby katastrofa kopalni mogła wszystko przekreślić. Nie sposób lekceważyć przywiązania ludzi do tradycji i ich lokalnego patriotyzmu umocnionego jeszcze wspólnym nieszczęściem.

Zanim ziemia nad kopalnią zaczęła się osuwać, naczelnik zlecił historykom opracowanie herbu Wapna. Sięgnięto do archiwów, pisanych i ustnych przekazów. Tuż przed pierwszymi tąpnięciami, reprodukcje herbu – dwóch górniczych kilofów na tarczy trzymanej przez piastowskiego orła – umieszczono w kilku punktach gminy. Pozostały do dziś mimo, że kilofy na tarczy nie mają już większego sensu.

Jerzy Baczyński

Andrzej Walawski

 

 

WSPOMNIENIA